Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia austriacka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia austriacka. Pokaż wszystkie posty

06 sierpnia 2014

Sznycel wiedeński, czyli Wiener Schnitzel

Dziś kuchnia serwuje sznycel wiedeński, czyli Wiener Schnitzel. To chyba kotlet, który zrobił największą furorę w Europie, król kotletów rzekłbym. Zwykły kawałek udźca cielęcego, panierowany i usmażony na maśle, a tak często zamawiany w restauracjach i ze smakiem jedzony. Choć czemu się dziwić, w naszym kraju nadal schabowy jest restauracyjnym i domowym hitem.
Tak więc Wiener Schnitzel to sznycel z udźca cielęcego, lekko rozbity i panierowany w mące, jajku i bułce tartej. Bułka nie powinna być dociskana do kotleta, panierka ma być luźna dzięki czemu podczas smażenia zacznie odstawać od mięsa. Sznycel smażony jest w dużej ilości gorącego tłuszczu, aby się równomiernie usmażył. Tłuszczem tym tradycyjnie jest mieszanka smalcu i klarowanego masła lub samo masło, a w dzisiejszych czasach, gdy bardziej dbamy o zdrowie, mieszanka oleju roślinnego i masła.
Kotlet smażymy z obu stron na złoto-brązowy kolor kilkukrotnie potrząsając patelnią, co ma za zadanie spotęgować odstawanie panierki od mięsa. Na koniec, podczas smażenia kotleta już z drugiej strony, na już usmażoną powinien powędrować cienki plasterek masła.
Sznycle podaje się koniecznie z kawałkiem cytryny, której sokiem należy skropić mięso tuż przed jedzeniem. Jako dodatek do sznycla tradycyjnie podaje się kartofle z posiekaną natką pietruszki (Petersilienkartoffeln) albo sałatki ziemniaczane. Czasy się zmieniają więc obecnie często podaje się go z frytkami i pieczonymi ziemniaczkami (jak wszystko chyba). W Niemczech jada się go również bez cytryny, za to z dodatkiem filecika anchois, kaparów i natki pietruszki. Sznycel wiedeński to ekskluzywny towar, wiec dodatki powinny być też pierwszej klasy - porządne marynowane szparagi będą niczego sobie ;-)

Bardzo ważna sprawa - jeśli w restauracji spotkacie się z nazwą sznycel po wiedeńsku (Schnitzel Wiener Art) to taki kotlet z cielęciną nie ma nic wspólnego. Nazwa Wiener Schnitzel to nazwa chroniona i tylko kotlety z doskonałej cielęciny mogą być sprzedawane pod taką nazwą. Kotlety z tańszej wieprzowiny to już tylko "po wiedeńsku" :-)


Sznycel wiedeński, czyli Wiener Schnitzel


Składniki (2 porcje):
  • 2 sznycle cielęce
  • 1/2 cytryny
  • panierka: bułka tarta, mąka, 1 duże jajko
  • olej rzepakowy, 4 łyżki masła - do smażenia
  • sól - do smaku 

12 czerwca 2013

Krem ze szparagów z imbirem i pomarańczami

Sezon na szparagi jeszcze nie zakończony :-) Ciągle można kupić wspaniałe, soczyste szparagi i przygotować z nich coś pysznego na przykład zupę...
Na początku miesiąca przedstawiłem Wam przepis na bardziej tradycyjną kremową zupę ze szparagów. Tym razem coś innego, coś niezwykle pysznego. Szparagom - białym i zielonym, towarzyszy smak imbiru, pomarańczy i migdałów. Połączenie, które nie przychodzi do głowy jako typowe dla szparagów okazało się być strzałem w dziesiątkę, wiec polecam spróbować nie czekając na kolejny sezon :-)


Krem ze szparagów z imbirem i pomarańczą


Składniki:
  • 500 g białych szparagów
  • 500 g zielonych szparagów
  • 1 szalotka
  • kawałek imbiru, ok 6 cm
  • 600 ml bulionu drobiowego lub warzywnego
  • 100 ml gęstej śmietany
  • 100 ml kremówki
  • 1 1/2  pomarańczy
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa - do smaku
  • natka koperku - do podania

11 maja 2013

Szwabska zapiekanka - Schwäbischer Auflauf

Kiedyś napisałem Wam o szpeclach, o niemieckim daniu które uwielbiam i które można jeść na dziesiątki sposobów.  Mogą być tradycyjnym dodatkiem do dań z sosami, mogą być szpinakowe czy rukolowe, mocno serowe lub bryndzowe. Tym razem tradycyjne szpecle zostały zapieczone z mielonym mięsem, taka zapiekanka makaronowa bez makaronu albo jak ktoś woli zapiekanka ziemniaczana bez ziemniaków ;-) Danie syte, pyszne, doskonałe na ciepło jak i po odgrzaniu. Niemiecka zapiekanka ze szpecli, ze szwabskim rodowodem. Pycha :-)




Składniki (4 porcje):
  • 2 porcje ugotowanych szpecli wg tego przepisu
  • 350 g mięsa mielonego, wołowego
  • 1 cebula, czerwona
  • 1 cebula, żółta
  • 200 ml wina czerwonego, wytrawnego
  • 1 słoiczek koncentratu pomidorowego
  • 2 ząbki czosnku
  • garść rukoli, posiekanej
  • garść natki pietruszki, posiekanej
  • 4 łyżki sśmietany
  • 100 g sera żółtego (Gouda, Ementaler)
  • 100 g sera Cheddar
  • sól, pieprz, wędzona słodka papryka - do smaku
  • olej rzepakowy - do smażenia

18 października 2012

Tyrolska pizza - pizza TIROL

Dziś, jak obiecałem, pierwsze spotkanie z kuchnią tyrolską. Pierwsze po urlopie, bo przepisy tej kuchni już na blogu się pojawiły. Przewrotnie zacznę od pizzy, bo można pomyśleć, że jest to danie w takim samym stopniu tyrolskie, jak i polskie. 
Austria czy Niemcy nie różnią się od Polski, na każdym kroku można spotkać pizzerie. Główna różnica polega na fakcie, iż w tamtych krajach ich właścicielami i pracownikami są z reguły Włosi, którzy swe doświadczenia nabyli w rodzinnym kraju, a u nas to takie oczywiste już nie jest ;-) U nas jedynie wystrój stara sie przypominać o korzeniach tego dania, tam włoskość widać, słychać i czuć.
Ale nie o włoskości miało być, ale o tyrolskosci :-) W Lienz znajduje się bardzo przyjemna restauracja, w której serwują bardzo smaczne pizze. Odkryłem ją parę lat temu, gdy nie dane mi było spróbować pizzy we Włoszech. Cóż, akurat mam apetyt wówczas, gdy kucharze maja sjestę ;-) 
Trafiłem więc do da Leonardo gdzie natknąłem się na pizze zupełnie mi nieznane, ze względu na rodzaj i ilość składników. Pizze proste, bez przepychu, nie uginające się pod ciężarem dodatków, ze świeżymi akcentami. Dopiero w tym roku dowiedziałem się, że restauracja prowadzona jest przez braci, dwukrotnych mistrzów świata w robieniu pizzy. W 2008 roku zdobyli mistrzostwo właśnie pizzą Tirol, pizzą z tyrolskim serem, tyrolskimi grzybami, tyrolskim speckiem. Pizzą kompletnie mi nieznaną i zapewne rzadko spotykaną w innych knajpkach. Spojenie ich włoskich umiejętności z miejscem, w którym żyją i które kochają.
Dla ciekawostki dodam, ze w 2011 roku Leonardo Granata zdobył ponownie pizzowe mistrzostwo. Tym razem za pizzę z tyrolską szynką, ricottą i jadalnymi kwiatami. Można ja spróbować w ich restauracji, jednak trzeba ja zamówić trzy dni wcześniej, ze względu na konieczność sprowadzenia świeżych kwiatów.

Ta pizza to taka moja wariacja, na temat mistrzowkiej tyrolskiej pizzy. Pokombinowałem trochę i zrobiłem ciasto z dodatkiem mąki razowej. Muszę przyznać, że wyszło pysznie. Jeśli natomiast nie macie ochoty na kombinacje skorzystajcie z przepisu na tradycyjne ciasto.
Naprawdę, nie ma to jak pizza z dodatkiem świeżych składników...



Składniki (2 pizze):

Ciasto:
  • 100 g mąki pszennej razowej
  • 200 g mąki pszennej
  • 10 g drożdży, świeżych
  • 180 ml ciepłej wody
  • 1 łyżeczka soli
  • 2 łyżki oliwy  z oliwek

29 sierpnia 2012

Zupa krem z dyni

Dynia to niezwykłe warzywo, można z niej przygotować niemal każdy typ potrawy. Zupy, drugie dania, a nawet desery - wszystkie smakują nieziemsko, a dzięki ogromnej liczbie odmian dyni, możemy delektować się kompletnie różnymi, urozmaiconymi smakami.
W Polsce dynia jest znana od dawna, ale w wielu domach jest kompletnie nie wykorzystywana. W krajach niemieckojęzycznych jej popularność natomiast jest niezwykła. Nie tylko jej miąższ, ale również pestki są traktowane jak prawdziwy rarytas. W austriackiej Styrii z pestek specjalnej odmiany dyni wytwarza się Czarne Złoto Styrii, czyli olej z pestek dyni. To niesamowicie zdrowy tłuszcz zawierający sporą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych, do wytworzenia litra oleju potrzeba pestek z około 30 dorodnych dyni. Stosowany jest w medycynie, produkcji kosmetyków oraz w kuchni. Jest doskonałym dodatkiem do sałatek, ja uwielbiam go również z twarogami.


krem z dyni


Kremowa zupa z dyni to jedna z moich ulubionych potraw z dynią. Robiłem ją już na wiele sposobów, ten jednak najbardziej przypadł mi do gustu. Najlepszą odmianą dyni na zupę, moim zdaniem, będzie Hokkaido lub muskatowa, obie o intensywnym kolorze i niepowtarzalnym smaku.
Krem z dyni można dosmaczyć na rożne sposoby. Świeży imbir, liść laurowy, tymianek - to jedna z możliwości. Jeśli wolicie egzotyczne klimaty wskazany będzie miód, cynamon, curry. Z alkoholi dodać można sherry albo wermut, a kolor podkręcić odrobiną szafranu.

Inspiracja: Die oberösterreichische Küche

Składniki (3-4 porcje):
  • 700 g grubo startej dyni
  • 1 l bulionu wołowego
  • 70 g cebuli, posiekanej
  • 2 łyżki masła
  • 150 ml białego wina, półwytrawnego
  • 200 ml śmietanki kremówki
  • 1/2 startego surowego ziemniaka
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • sól, pieprz, gałka muszkatołowa - do smaku
  • do podania: prażone pestki dyni, grzanki, olej z pestek dyni

06 czerwca 2012

Linzer Torte, czyli niesamowity tort z Linz :-)

Zrobienie tego tortu zajęło mi prawie rok, ale jak na najstarszy tort świata, rok nie jest długim okresem.
Ostatnie wakacje spędziłem w Górnej Austrii, której stolicą jest właśnie Linz. Oczywiście obowiązkowe punkty programu, jeśli chodzi o zwiedzanie, to miejsca atrakcyjne kulinarnie. Miedzy nimi kolosalne znaczenie miała pewna cukiernia znana właśnie z najlepszej wersji tego tortu.

Nazwa Linzer Torte niekoniecznie pochodzi od nazwy miasta. Oprócz tak stanowiącej historii jest również ta, która pochodzenie tortu przypisuje wiedeńskiemu cukiernikowi o nazwisku Linzer. Dziś naprawdę trudno komukolwiek przyznać rację, ważne jest jednak miejsce, w którym można skonsumować tort naprawdę godny miana tego jedynego w swoim rodzaju. To cukiernia Jindrak Konditorei w Linz, w której co roku wypieka się 80000 tych słodkich torcików.
Tort z tej cukierni to cukierniczy majstersztyk. Naprawdę ciężko się mu oprzeć i pozostawia po zjedzeniu niezapomniane wrażenie. Od razu po konsumpcji wiedziałem, że czeka mnie samodzielny wypiek i przyznam się, że moja wersja jest godna swego imienia. Naprawdę przepis, którym się inspirowałem, "daje radę" :-) 
Oczywiście już będąc w Austrii zaopatrzyłem się w tamtejszą marmoladę, z góry przeznaczając ją na ten tort. Jednej rzeczy potrzebnej przy torcie jednak nie nabyłem, tak więc został wykonany bez niej. To Tortenoblate, czyli rodzaj opłatka/wafla, który położony na spodniej warstwie ciasta jest smarowany marmoladą. Ma za zadanie nie dopuścić do wsiąkania marmolady w ciasto. 
W sumie nigdy z czymś takim się nie spotkałem, wiec brak tego nie został przeze mnie zauważony ;-)

I ostatnia bardzo ważna uwaga. Jak pewnie zauważycie za chwilkę tradycyjny tort powinien mieć ornament w kształcie kratki. Mój niestety ma na wierzchu więzienną kratkę, czyli szczebelki. To niestety moja wada, że podjadam ciasto podczas przygotowywania wypieków i starcza go na tyle ile widać na zdjęciu ;-) 
W smaku oczywiście nie zmienia to nic, ale ile daje przyjemności jeszcze przed włożeniem ciacha do pieca ;-P

Inspirowałem się książkami Das neue Sacher Kochbuch oraz Die oberösterreichische Küche.


linzer torte


Składniki:

04 czerwca 2012

Lebergröstl - wątróbka jakiej jeszcze nie jedliście

To naprawdę apetyczne danie jest moją pierwszą odpowiedzią na wątróbkową akcję Violi. Nawet lubię wątróbkę, szczególnie wieprzową i cielęcą. Od dłuższego czasu ostrzę sobie również zęby na jagnięcą, ale niestety nigdy jej jeszcze w Polsce w sklepie nie spotkałem (z cielęcą też jest zresztą podobny problem).
Zazwyczaj, jeśli chodzi o wątróbkę, to kulinarnie nie szaleję. Zjadam ją smażoną z cebulką w towarzystwie ziemniaków. Już nawet najzwyklejszą wątróbkę z jabłkiem obiecuję sobie zrobić od lat, ale zawsze kończy się to tak samo - cebulka i basta :-)
Tym razem stwierdziłem, że do tematu się przyłożę i może uda mi się kogoś zainteresować tą częścią świnki. Znalazłem więc taki tyrolski przepis na ziemniaczki zapiekane z wątróbką, taką patelnię z wątróbką. Już sam sposób jej przygotowania to dla mnie nowość - nigdy nie mieliłem wątróbki (poza pasztetami oczywiście). Należy ją zmielić w maszynce z sitkiem o bardzo dużych oczkach, alternatywnie można też niezbyt drobno posiekać.

Przyznam się szczerze, że miałem poważny problem z nadaniem nazwy temu daniu. W języku niemieckim są słowa, których odpowiednika niestety w naszym nie znajdziemy. Gröstl to austriackie słowo oznaczające potrawę przyrządzaną na patelni z dodatkiem zrumienionych ziemniaczków. Faktycznie wychodzi po polsku bardzo krótka i treściwa nazwa. Tak więc to danie oryginalnie nazywa się Lebergröstl, czyli wątróbkowe gröstl, a na potrzeby własne nazwałem ją wątróbką jakiej jeszcze nie jadłem... 
I nie ma w tym ani odrobiny przesady. Naprawdę danie jest przepyszne i z pewnością je powtórzę. Już mam nawet w głowie kilka pomysłów na jej urozmaicenie. Na pierwszy ogień pójdzie pewnie jakiś dodatek porto :-)




Składniki (2 porcje):

01 czerwca 2012

Sos Bozner idealny do szparagów - Bozner Sauce

Sos przygotowałem do musu ze szparagów, ale jest on standardowym południowotyrolskim dodatkiem do wszelkich potraw ze szparagów - dlatego zamieszczam go jako osobny wpis.
Nazwa pochodzi od miejscowości Bozen (wł. Bolzano). To miejscowość położona w Południowym Tyrolu we Włoszech. To takie miejsce, które nie może się zdecydować, czy być włoskim, czy niemieckim (właściwie austriackim) :-)
Oczywiście można się domyślać, że jak to we Włoszech, sos nie powstał w tej miejscowości :-D 
Podobno pochodzi z okolic Terlan (Terlano), do którego w okresie zbiorów szparagów, zjeżdżali w celach konsumpcyjnych mieszkańcy okolicznych miejscowości - również Bozen. Szparagi były tam podawane przyozdobione posiekanym jajkiem, zieloną cebulką i oliwą, które to składniki mieszało się ze sobą już na talerzu. Podobno w jednej z knajpek mieszkańcy Bozen tak paskudzili zwykle na obrusach tym "do it yourself", że właścicielka postanowiła, że od tamtej pory będą im sami mieszać składniki i podawać gotowy sos.
Oczywiście mieszkańcy Bozen mają swoja teorię na ten temat, w której opowiadają, jak to byli goszczeni i raczeni tak paskudnym sosem, że sami prosili o podawanie wyłącznie składników, aby własnoręcznie przyrządzić swój sos idealny ;-)




Składniki:

Mus ze szparagów rodem z Südtirol

Miałem niesamowitą ochotę spożyć szparagi inaczej niż dotychczas. Zacząłem więc przeglądać książki kulinarne w poszukiwaniu inspiracji i przepisów. Oczy skierowałem oczywiście na książki niemieckojęzyczne, gdyż Niemcy i Austriacy to niesamowici pasjonaci szparagów. Oto znaleziony i wypróbowany przeze mnie przepis na mus ze szparagów z Południowego Tyrolu czyli - Südtiroler Spargelmousse.
Mus ten smakuje wybornie, inaczej niż wszystko ze szparagów co do tej pory jadłem, więc swoją zachciankę spełniłem. Podaje się go z dodatkiem sosu Boznersauce, na który przepis znajduje się  TUTAJ.

Przepis pochodzi z książki Die gute Tiroler Küche: über 400 traditionelle und zeitgemäße Rezepte aus Nord-, Ost- und Südtirol - trzeba przyznać, że do tytułów książek mają polot :-)


mus ze szparagów


Składniki (2 porcje):

23 maja 2012

Wampir i pesto z czosnku niedźwiedziego...

Ten post powinien pojawić się już jakiś czas temu, ale przez moje gapiostwo utknął gdzieś w zakamarkach wersji roboczych :-) Myślę, że nie jest jeszcze za późno, bo w sklepach cały czas można spotkać czosnek niedźwiedzi w całkiem dobrej kondycji.
Pesto to pochodząca z Włoch pasta (sos) podawany najczęściej z makaronem. Najbardziej znane pesto pochodzi z Ligurii. Pesto alla genovese - to sos z liści bazylii, czosnku, pinioli, parmezanu i oliwy - PODOBNO! A podobno dlatego, że u Włochów chyba wszystko jest podobno i trwają ciągłe spory ;-)
- bazylię myć, czy nie ???
- pesto tylko z moździerza, czy z malaksera też ???
- dodawać piniole, a może to tylko odmiana z okolic Savony ???
Co do jednego są zgodni. Oliwa musi być doskonałej jakości!

Moje pesto to wariacja wykonana z użyciem czosnku niedźwiedziego, ale bardzo smaczne pesto można zrobić również z rukoli. Ziarna dodawane do pesto są w sumie dowolne, w Styrii (znanej z upraw dyni) dodaje się ziarna dyni i olej z jej pestek. Czasem oliwa jest zastępowana olejem słonecznikowym. Mnie osobiście taka mieszanka ziaren, jak poniżej, najbardziej przypadła do gustu.


pesto z czosnku niedźwiedziego